Bohaterowie, wojownicy, mocarze – tak często nazywa się maratończyków, tak też niejeden z nas czuje się przekraczając linię mety. Do niedawna wydawało mi się, środowisko biegowe, biegacze – to nie ludzie przypadkowi. Myślałem, że bieganie zmienia człowieka na lepsze, kształtuje charakter. Wszystko to może jest prawdą, ale nie zrobi chyba jednego – nie nauczy kultury osobistej.
Akt 1
Koral Maraton w Krynicy. Okolice 15 kilometra, człowiek w koszulce „znanej organizacji biegowej” wyrzuca w stronę rzeczki zużytą gąbkę do schładzania ciała. Nie reaguję.
Akt 2
Ten sam maraton, okolice 20 kilometra. Do punktu żywieniowego jakieś 100 metrów. Mężczyzna w średnim wieku wyrzuca buteleczkę po „szocie” energetycznym głęboko w krzaki. Reaguję. Dochodzi do ostrej wymiany zdań. Trochę mi wstyd, że człowiek przed trzydziestką poucza kilka-kilkanaście lat starszego faceta, że takie zachowanie to totalna chamówa.
Na końcu słyszę, że „on może”, bo to jego tereny.
Kurtyna opada
Zdenerwowałem się straszliwie. Widziałem już śmieci w lasach na biegach ultra, ale nigdy nie udało mi się złapać nikogo na gorącym uczynku. Zero wstydu, zero refleksji. Myślałem, że to pojedyncze przypadki i miałem po prostu pecha. Niestety myliłem się.
Epilog
Silesia Marathon, zeszła niedziela. Piękna pogoda, ładna trasa poprowadzona zarówno centrami miast jak i terenami zielonymi. Punkty żywieniowe co 5 kilometrów, w terenach miejskich kosze co kilkaset metrów. Zawodnik w wieku mojego taty, w środku leśnej przecinki wyrzuca w krzaki opakowanie po żelu. Tym razem nie reaguję, nie wyobrażam sobie nawrzucać facetowi, który mógłby być moim ojcem. Choć męczy mnie to długo, szczególnie gdy za każdym razem nawet skórkę od banana wyrzucałem do kosza na śmieci.
Tacy wielcy się czujemy, tacy wojownicy, prawdziwi twardziele. A brakuje niejednemu sił, aby schować do kieszonki opakowanie po żelu, albo potrzymać je chwilę w ręce i wyrzucić na punkcie albo w najbliższym koszu na śmieci. W domu też wyrzucacie papierki na ziemię? Na spacerze opakowanie po lodzie ląduję w krzakach, a butelka po wodzie w przydrożnym rowie? Apeluję do wszystkich kulturalnych biegaczy – nie bądźcie obojętni! Jak widzisz, że zawodnik obok Ciebie wyrzuca w krzaki butelkę czy opakowanie po żelu – zareaguj. Pewnie nie sprzątnie po sobie, ale może zrobi mu się trochę głupio i następnym razem zastanowi się zanim naśmieci.
Pamiętajmy, że jako biegacze jesteśmy gośćmi. Zamyka się dla nas pół miasta, tysiące ludzi muszą godzić się na utrudnienia, żebyśmy my mogli się dobrze bawić. Wymagajmy od siebie nie tylko wyników sportowych.
Ps. Na marginesie chciałbym dopisać, że widziałem również wielu ludzi, którzy swoje śmieci zabierali ze sobą i wyrzucali do kosza. Chwała Wam! Przynajmniej utwierdziłem się w tym, że nie zwariowałem do końca, a zachowania przedstawione w tym felietonie są naganne i powinny być piętnowane.